Kraszewski to "marka". Jeden z tych łaskawie przez współczesność nie zapomnianych. Może czyta się go rzadziej niż Sienkiewicza, ale jednak czyta. Poza tym, jego twórczość ekranizuje się od czasu do czasu. Oczywiście Pierwszym, co się z jego nazwiskiem kojarzy, to "Stara baśń" - pierwsza z cyklu powieści o historii Polski.
Infantka zajmuje w tym cyklu miejsce gdzieś między połową a końcem.
Powieść w całości poświęcona jest okresowi panowania nieszczęsnego francuza, pierwszego z królów elekcyjnych, Henryka Walezego. Już tylko z faktu, że królem nie był on ani kochanym, ani cenionym, ani w literaturze rodzimej chętnie opisywanym, warto chwilę na "Infantkę" poświęcić.
Mała uwaga subiektywna na marginesie. Im więcej czytam książek, które można ogólnie określić mianem beletrystyki historycznej przełomu XIX i XX wieku, tym większe zdziwienie mnie ogarnia tym, jak się potomność i pamięć ludzka z nimi obeszła. Mamy więc "gwiazdę" Sienkiewicza i niewiele mu ustępującego sławą Kraszewskiego... A potem prawie nikogo więcej. Ani w szkole, ani na ekranach nie przewijają się inne nazwiska, choć gatunek ten był 100 lat temu bardzo popularny i bardzo wielu po niego sięgało. Czemu mnie to zastanawia? Bo świeżo przypomniana twórczość Kraszewskiego wcale nie wydała mi się jakoś znacząco lepsza warsztatowo od np. niemal całkowicie zapomnianych Krechowieckiego i Kaczkowskiego, nie mówiąc już o Chadźkiewiczu.
https://mega.nz/file/eMhjBSDI#le552AOQE-jG4v6M477ZzUIfZs0mh2BYHbngeP8q43U
http://ramoty.poczytajmimako.pl/index.php?dir=Mako%20czyta%20ramoty/&file=JIK_Infantka.zip
Infantka zajmuje w tym cyklu miejsce gdzieś między połową a końcem.
Powieść w całości poświęcona jest okresowi panowania nieszczęsnego francuza, pierwszego z królów elekcyjnych, Henryka Walezego. Już tylko z faktu, że królem nie był on ani kochanym, ani cenionym, ani w literaturze rodzimej chętnie opisywanym, warto chwilę na "Infantkę" poświęcić.
Mała uwaga subiektywna na marginesie. Im więcej czytam książek, które można ogólnie określić mianem beletrystyki historycznej przełomu XIX i XX wieku, tym większe zdziwienie mnie ogarnia tym, jak się potomność i pamięć ludzka z nimi obeszła. Mamy więc "gwiazdę" Sienkiewicza i niewiele mu ustępującego sławą Kraszewskiego... A potem prawie nikogo więcej. Ani w szkole, ani na ekranach nie przewijają się inne nazwiska, choć gatunek ten był 100 lat temu bardzo popularny i bardzo wielu po niego sięgało. Czemu mnie to zastanawia? Bo świeżo przypomniana twórczość Kraszewskiego wcale nie wydała mi się jakoś znacząco lepsza warsztatowo od np. niemal całkowicie zapomnianych Krechowieckiego i Kaczkowskiego, nie mówiąc już o Chadźkiewiczu.
https://mega.nz/file/eMhjBSDI#le552AOQE-jG4v6M477ZzUIfZs0mh2BYHbngeP8q43U
http://ramoty.poczytajmimako.pl/index.php?dir=Mako%20czyta%20ramoty/&file=JIK_Infantka.zip