Z Niemcewiczem jest tak, jak z całą resztą autorów z kanonu lektur szkolnych. Czyta się "Powrót posła" (albo się nie czyta), bo trzeba, a o reszcie nic się nie wie.
Jan z Tęczyna jest nietypowym dziełem w dorobku Niemcewicza, bo powieścią, a nie utworem dramatycznym. Tematem jest wielka miłość, która połączyła polskiego szlachcica Jana Tęczyńskiego, wojewodę bełzkiego, z królewną szwedzką Cecylią. Nie słyszeliście nigdy o tym? No właśnie! Przy całej masie obcych historii miłosnych - często wyssanych z palca - ta nasza, rodzima, jakoś tonie w odmętach niepamięci. A kto ma pamiętać, jak nie my sami!
Co ciekawe, opowieść o Janie i Cecylii była przed Niemcewiczem natchnieniem dla Jana Kochanowskiego, a po nim, dla Kazimierza Gutakera, który napisał wcale udaną powieść zatytułowaną "Sarmacki Odys". Historia ta stanowi także wątek poboczny powieści Mika Waltariego "Karin, córka Monsa".
Niemcewicza w wydaniu powieściowym czyta się nie najłatwiej. O ile postaci i historia bronią się bez trudności, o tyle sposób konstrukcji opowieści bardzo się zestarzał. Jeśli jednak przypomnimy sobie, że autor urodził się w połowie wieku XVIII, a zmarł w połowie wieku XIX, niemodny styl narracji powinien przestać dziwić.
Z nadzieją, że jednak coś z pięknego romansu Wam po lekturze zostanie, polecam serdecznie tę pozycję.
https://mega.nz/file/icIzWbRI#cKvLSKC_J5nwjKJzdoK-FZhviCMoo_IpgE9M8CmSmo8