"W Wiedniu, w Paryżu i po innych wielkich miastach, ba! i w kraju po wielkich dworach i bliżej bitych gościńców zamieszkali Polacy, przyjęli różne nowinki z wielkiego świata i nowomodny prawie we wszystkiem obyczaj. Pozmieniali sprzęty domowe, poprzebierali sługi, język rodzinny na francuski zmieniwszy, pozrzucali z siebie żupany, kontusze, pasy i pogoliwszy wąsy, poprzekabacali się w elegantów, albo, jak sami mówili, w cywilizowanych Europejczyków; ale my tu w sanockiem około roku 1794, byliśmy oko w oko tacy sami, jak nasi ojcowie i pradziadowie."
Powyższy fragment drugiego w cyklu "Ostatni z Nieczujów" opowiadania Zygmunta Kaczkowskiego wiele mówi o klimacie i nastroju tego dziełka. Jeśli więc gdzieś w duszy gra Wam sarmacka przeszłość, a i ręka czasami tęskni za karabelą, nie będziecie zawiedzeni.
http://ramoty.poczytajmimako.pl/index.php?dir=Mako%20czyta%20ramoty/&file=Z%20Kaczkowski_Kasztelanice%20lubaczewscy.rar
https://mega.nz/#!yFJzVSzZ!Kwk1jp8QLEvqOd3Msp_CtMX58gcoi07lzrNi__myEQ4
Dzięki Mako. Masz już jakiś pomysł na kolejną ramotę?
OdpowiedzUsuńPomysłów mam nadmiar. Czasu mało.
Usuń