niedziela, 24 lipca 2016

Gustave Le Rouge - Więzień na Marsie [Audiobook PL]



Twórczość jeszcze jednego "ojca" nowoczesnej SF. Sukces ma wielu ojców, więc nic dziwnego, że korzeni nowoczesnej fantastyki upatruje się w twórczości różnych autorów, w tym Gustawa Le Rouge. Z pewnością jest krok od powieści romantycznej w kierunku fantastyki takiej, jaką ją rozumiemy obecnie.
Ale to wszystko możecie sobie poczytać na Wikipedii i stronach recenzentów.
Ja chciałbym zwrócić uwagę na pewną paralelę, która mi się nasunęła podczas czytania "Więźnia na Marsie". Między "Marsjaninem" Andy Weira a "Więźniem na Marsie" Le Rouge jest z górą 100 lat różnicy. W dodatku jest to 100 lat rozwoju technologicznego, jakiego ludzkość wcześniej nie doświadczyła. Ten wiek różnicy jest widocznym na pierwszy rzut oka, kiedy porównuje się obie powieści. A jednak, jeśli odłożymy kwestie technologiczne i stricte naukowe na bok, okaże się, że i w jednym i w drugi przypadku rdzeniem opowieści jest przedsiębiorczość i pomysłowość pojedynczego człowieka, determinacja w dążeniu do celu, nadzieja na pokonanie wszelkich przeciwności. I dotyczy to nie tylko głównego bohatera - (w obu przypadkach) rozbitka na Marsie, ale także tych, którzy - pozostawszy na Ziemi - starają się go ocalić.
Słuchając (czytając) tę uroczą ramotę, spróbujcie to dostrzec, a okaże się, że w powieści fantastycznej aż tak wiele się nie zmieniło przez ostatnich 100 lat :)

https://mega.nz/#!yJxDnRQL!ZJxVX2O3sA-sGLqBCCF7zeX2M5UlAqBnSOd-vzNzd7Y
http://ramoty.poczytajmimako.pl/index.php?dir=Mako%20czyta%20ramoty/&file=G%20Le%20Rouge_%20Wiezien%20na%20Marsie.rar


7 komentarzy:

  1. Dzięki Mistrzu Mako! Tęskniłem za fantastyką, a to zaprawdę perełka! Jak na tamte czasy genialna. Czekam cierpliwie na tom II/kontynuację(moim skromnym zdaniem nawet ciekawszą i bardziej ekscytująco-tajemniczą) przygód w "Niewidzialnych" i pozdrawiam Dobrodzieju! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A czy druga część tej dylogii również się pojawi :) ?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wciągająca i wcale to a wcale nie brzmi jak ramota. Swoją drogą mako nie myślałeś może o tym aby założyć bloga (tudzież tu umieszczać wpisy), w których będziesz informował o innych ciekawych ramotach ale na które obecnie nie masz czasu, żeby przeczytać. Jakimś kluczem wyszukiwania przecież się posługujesz. A te książki z cyklu Ramoty są dzisiaj w większości zupełnie nieznane a i chyba coraz bardziej zapominane.
    Niezmierne podziękowania za tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie jestem żadnym ich znawcą. Bywa, że zaskakują mnie równie mocno, co i Was :)

      Usuń
  4. Moje słowa kieruję pod adresem autora ramoty [rzeczywiście], nie Lektora darzonego przeze mnie estymą za trud i zangażowanie.

    Trze panowie:
    1. Jules Verne [1828-1905] - "każdy wie i nie ma potrzeby mówić"...
    2. Władysław Umiński [1865 - 1934] - pisarz - fantasta [także "kosmiczny"]...
    3. Le Rouge [1867 - 1937]... No właśnie...

    Przyjmijmy umownie, że ci trzej żyli [gdy chodzi o okres "płodności lietrackiej"] w przybliżeniu w mniej-więcej tym samym czasie.
    Jeśli zgodzicie się, Panowie, że Umiński i Le Rouge pozostawali pod wpływem Verne`a - a niechby próbowali wpowczas nie pozostawać - to u czytelnika znającego cokolwiek literaturę s-f, w ogólnym tego terminu znaczeniu, przy lekturze Le Rouge`a [wiem...wiem... u niego dochodzi problem tłumacza władającego z jakżę pretensjonalną dzisiaj i nadętą stylistycznie oraz leksykalnie przestarzałą polszczyzną; a Umińskiego da sięczyać bez kłopotów...] budzi się przerażenie i usypia poziom tej "ramoty", a brak pomysłów literackich - tych formalnych i tych "naukowych" zastanawia...

    Prof. Danuta BUttler nazwała kiedyś takich literatów "monomanografomanami".

    Pisze Pan "mako", że "w powieści fantastycznej aż tak wiele się nie zmieniło przez ostatnich 100 lat"...
    Otóż, na szczęście, zmieniło się prawie wszystko, oczywiście w s-f [tej od Asimowa, Dicka, Bułyczowa, Lema, Strugackich] , a nie w jej namiastce-na ogół o proweniencji USA, bujającej w oparach absurdu i zmierzającej w kierunku fantasy. Fantastyka naukowa stoi [stała?] twardo na powierzchni "science" i korzysta z gruntu "fiction" . Nie potrzeb jej kosmicznych cesarstw, gwiezdnych imperiów, wampirów i joginow zwanych [dlaczego???] paraszytami...

    A ja, mając do wyboru między Le Rouge`em a Umińskim, wybieram... Aleksego Tołstoja i jego "Aelitę" - też o zdobyciu Marsa!!!

    Szacunek dla Mako za Jego trud.

    OdpowiedzUsuń